Odpowiedź : „na wystawę psów” wzbudziła rozbawienie, zdumienie i chyba współczucie…
Do Poznania dotarłyśmy w środku nocy. Na pewno było już po północy. W tym miejscu ogromne podziękowania należą się mojej cioci Basi, za gościnę o tak nieludzkiej porze… WIELKIE DZIĘKI Basiu. Nie pierwszy to raz i pewnie nie ostatni… raz jeszcze dziękuję Kochana!!!
W niedzielę skoro świt (po trzech godzinach snu) ruszyłyśmy do Głogowa na wystawę. Samochód, o dziwo, odpalił bez problemu. Później , po wystawie, obrałyśmy nowy kierunek: bagatela w okolice Suchej Beskidzkiej. Tym razem celem była randka Fiony.
Na szczęście do Krakowa jest autostrada…. A pogoda na zachodzie Polski okazała się słoneczna, wymarzona na podróż.
Do Suchej Beskidzkiej dotarłyśmy w nocy. Położoną wśród gór hodowlę z Grodu Hrabiego Malmesbury udało się znaleźć bez problemów, dzięki pomocy Beaty i jej syna, który wyjechał nam naprzeciw. Psom późna godzina nie przeszkadzała…
A potem był piękny, leniwy poniedziałek w Beskidach. Miły, spokojny dzień. Z psami, spacerami, fajną knajpką w Suchej Beskidzkiej, miłym wieczorem u Beaty w hodowli Malmesbury.
We wtorek ruszyłyśmy w długą drogę powrotną. Osłodziłyśmy ja sobie najlepszymi w okolicy kremówkami z cukierni w Makowie Podhalańskim.
Wielkie dzięki Aga, że chciało Ci się plątać ze mną po Polsce. Było fajnie. Dzięki Paweł, że zostałeś ze wszystkimi innymi psami (Waszymi i naszymi).
Dzięki Beata za gościnę.
I mamy nadzieję… na czekoladowe i czarne szczeniaczki wiosną.